„Wigilia zawsze zaczynała się od zapalenia świeczek na choince. Potem matka nakrywała stół białym obrusem i znosiła potrawy. A potraw było zawsze dwanaście. Najpierw łamaliśmy się opłatkiem, a potem wszyscy siadali wokół stołu. Każdy miał już swoje stałe miejsce przy Wigilii. I każdy starał się tak jeść, żeby, broń Boże, nie poplamić obrusa. Nawet dziadek po troszeczku nabierał na łyżkę, żeby mu nie kapnęło, nie wypadło. I jak nigdy jadł cichutko, nie siorbał, nie mlaskał. Aż go babka chwaliła, nie mógłbyś tak co dzień jeść. …”

 

Wiesław Myśliwski

 

Wigilia klasowa